02 stycznia 2013

Moje pierwsze szwajcarskie Święta

W ostatnim czasie trochę się działo i nie miałam za bardzo czasu na pisanie. Dzisiaj ustawowy dzień wolny (Berchtoldstag), ale ja od rana byłam ciągle czymś zajęta. Teraz chwila na opisanie moich pierwszych Świąt Bożego Narodzenia w Szwajcarii.

Obchody Świąt Bożego Narodzenia różnią się od tych, które mamy w Polsce. Podobieństwa znalazłam tylko trzy: 
- choinka,
- wspólne posiłki,
- pasterka.

Nasza choinka

Różnice są znacznie ciekawsze:
- w wigilijne południe tradycyjnie zbierają się ludzie w centrum, żeby wypić grzane wino (Glühwein) w towarzystwie przyjaciół i znajomych. Było też stanowisko z kiełbasą z grilla i zupą. Dla mnie to było dość "dziwne" doświadczenie. Kto by w Polsce pomyślał, żeby w Wigilię wcinać kiełbachę i popijać  grzanym winem? Ale tradycja zobowiązuje :)
- kolacja wigilijna - u nas była roszponka z jajkiem i sosem na początek. Później strogonoff z risotto i lampeczką wina. Jak uświadomiłam "moich" Szwajcarów, że u nas jest tradycyjnie 12 potraw i wszystkich trzeba spróbować, to stwierdzili, że chyba nie przeżyliby świąt w polskim wydaniu ;)
- po kolacji zapaliliśmy świeczki na choince i wygodnie rozsiedliśmy się na sofie; oglądaliśmy zdjęcia i wcinaliśmy Guetzli.

Zdjęcie ze strony. Nie zdążyłam zrobić zdjęcia :)
- w pierwszy dzień Świąt zjedliśmy obiad z rodziną mojego Miłego. Szwajcarzy nie mają konkretnej potrawy związanej z Bożym Narodzeniem. Gotuje się to na co ma się ochotę. Zjedliśmy tiramisu z łososia, pieczeń w sosie smardzowym z makaronem i deser cytrynowy.  
- w drugi dzień Świąt gotowaliśmy my. Miły uparł się na placki ziemniaczane z sosem węgierskim i to ugotowaliśmy. Na deser strucla jabłkowa z lodami i bitą śmietaną.
- choinka jest tradycyjnie szybko "rozbierana", tzn. przed Sylwestrem. Ja się uparłam, że będzie stała co najmniej do niedzieli 6 stycznia i tak też będzie :)

Jakoś mało było nam jedzenia i 27 grudnia umówiliśmy się znajomymi na kolację w jednej z najlepszych restauracji w okolicy - Sternen. W restauracji nie ma karty dań. Szef kuchni osobiście prezentuje na tacy mięso i proponuje dania, które może z niego zrobić. Nie da się opisać słowami smaku tych dań, bo wyraz "wspaniałe" to za mało. Tego trzeba spróbować. Kolacja dla dwóch osób kosztuje około 180 CHF (przystawka, danie główne, wino, deser). Byliśmy tam już trzy razy i ani razu się nie zawiedliśmy! Serdecznie polecam!

To jeszcze nie koniec jedzenia... W kolejnym wpisie "Sylwester" opiszę tegoroczną imprezę. Będzie o jedzeniu i hokeju.

3 komentarze:

  1. czy ktos ci placi za te kryptoreklamy restauracji?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego uważasz że ktoś mi płaci? Nie jesteś w stanie docenić dobrych rzeczy sam z siebie? Współczuję.

      Usuń
  2. dziękuję za opis świąt w Szwajcarii.

    OdpowiedzUsuń